Chłopak nie zmieniał pozycji, a ja stałam kilka kroków z dala od niego. Co teraz zrobić? Wyjść bez odpowiedzi, skierować się do siebie i schować pod kołdrę? A może wyjść i popełnić samobójstwo? No dobra. To jest śmieszne. Nie zrobię tego, nie teraz, gdy przeszłam niepełną reinkarnację i zostałam kartą. Nie teraz, kiedy mam moc. Nie teraz, kiedy mam nowe możliwości. A może podejść do niego i go uderzyć z całej siły, abym mogła zobaczyć jego krew? Może i tak. A może jednak przyjąć przeprosiny… i co dalej? Udawać, ze się nic nie stało? A może mu odpowiedzieć na pytanie, które mnie uraziło? A może zmienić temat? Zaproponować coś?
Nie wiem jak długo myślałam nad tym, co teraz powinnam zrobić, jednak wiem, ze chłopak nie zmieniał swojej pozycji przez ten czas. „Jest bardzo cierpliwy” przeszło mi przez myśl. Chyba naprawdę nie chciał sprawić mi przykrości, bólu, przywołać złych wspomnień i może naprawdę teraz żałuje tego pytania? W sumie skąd mógł wiedzieć, że trafi w czuły punkt? Nie wiedział raczej. Nie mógł wiedzieć, bo niby jak? Nikt nie mógł wiedzieć, z nikim nie rozmawiać, z nikim nie przebywam, z nikim nie spędzam czasu. Ale może czas to zmienić? Chodź odrobinę? Może znaleźć tą osobę, na której będę mogła polegać, której będę mogła się wygadać, do której będę mogła się uśmiechnąć czy nawet zaśmiać, przy której będę się czuła bezpieczna, której… zaufam… Tak. Może znaleźć sobie przyjaciela? Takiemu, któremu zaufam? Jednak po co? Radzę sobie całkiem nieźle w samotności, jestem samowystarczalna. A jeśli zaryzykuje i znajdę takiego kogoś, a ten ktoś mnie zdradzi, co ja zrobię? Może to doprowadzić do mojej nikłej zguby, śmierci, bolesnych tortur, a co gorsza do kolejnych bolesnych gwałtów… Właśnie, co wtedy zrobię? Do tego zacznę siebie obwiniać, że to moja wina, że to ja jestem głównym powodem mojej śmierci. Po co ufać komuś? No właśnie. To dobre pytanie. Jednak… może zaryzykować?
Jednak wracając do tematu…
- Finnick… - zaczęłam spokojnie, jednak trochę niepewnie. Czy dobrą drogę wybrałam? Czy nie będę tego żałować? Cóż… z czasem się dowiem, czy to błąd poznać chłopaka. – Mówiłeś, że lubisz nocne spacery – skierowałam oczy w stronę okna. Głowa chłopaka się podniosła, a jego oczy patrzyły na mnie. Nadal byłam nie pewna. Może jednak zawrócę i poszukam innej drogi? – Może wyjdziemy na spacer? Słońce już zachodzi – nie. Teraz nie mogę się cofnąć, przed tą decyzją. Nie ma mowy. Zaryzykowałam i najwyżej to będzie mój życiowy błąd.
Za oknem rozciągał się piękny krajobraz. Na tle miasta znikało pomarańczowe słońce, które farbowało niebo na pomarańczowo, różowo, granatowo, czerwono… pięknie to wyglądało, jednak nie mogłam się doczekać, kiedy to wszystko zniknie, a ziemię ogarnie mrok, gdzie drogę może wskazać tylko księżyc, oraz gwiazdy znajdujące się wokół niego na nocnym niebie. To piękny widok, uwielbiam takie spacery. Jeszcze gdy wieje chłodny wiatr i możesz poczuć ten świeży zapach niosący się aż z lasu. Tak, z lasu. Wiatr niesie ze sobą przeróżne zapachy, a ja najczęściej czuje ten świeży las.
Spojrzałam na chłopaka, który widocznie był zdziwiony moim pytaniem. No cóż… Tak bywa. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Dalej czekałam na jego odpowiedź.
<Finnick?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz