Szłam lasem. Okolice wydawały się mi być ładne i w miarę spokojna. Było
przerażająco cicho. Rozejrzałam się wokoło zastanawiając się nad źródłem
tej ciszy. Odwróciłam się i ujrzałam wielkiego czarnego wilka
zbliżającego się do mnie. Jego oczy płonęły czerwienią - niczym krwią.
To nie było zwykłe zwierze. Miało ono w sobie mrok. Przerażało mnie.
Dawno nie spotkałam tworu utkanego z mroku. Odwróciłam się i zaczęłam
biec przed siebie. Co chwila odwracałam się aby zobaczyć jak daleko jest
za mną. Cudem kilka razy nie przywaliłam w drzewo. Jednak kiedyś musiał
nastąpić. Wpadłam na jakąś żywą istotę. Toczyliśmy się z górki.
Zahaczyłam o drut kolczasty który wbił się jednocześnie i mnie
zatrzymał. Kilka metrów dalej wylądował chłopak. O to o niego się
wywróciłam - pomyślałam. Zerknęłam w kierunku gdzie gonił mnie wilk. Za
chwilę powinien mnie dopaść prawda? Ale go nie było. Popatrzyłam w
kierunku chłopaka.Poprosiłam go o pomoc.
- Tutaj jestem! - zawołałam jednocześnie oceniając swój stan. Byłam w
krzakach. A w nich był drut kolczasty. Powbijał się dosyć mocno we mnie.
Cicho jęknęłam.
- Halo? Jesteś tam? - zawołałam go ponownie. Po paru
minutach przybył do mnie. Zauważyłam, że była to karta. Ciekawie się
zapowiada
- Pomóż mi! -zawołałam głośno
<Nagisa?>