środa, 3 lutego 2016

Od Nagisy

Odpoczywałem sobie w... parku. Chyba to był park. Jeśli są same drzewa to to jest park czy las? No nie ważne, tak więc odpoczywałem sobie bez żadnych większych trosk czy zmartwień. Tylko ja i wolność... och, to takie piękne a przynajmniej do momentu. Po kilku godzinach leniwego leżenia na trawie zapowiedziało się na deszcz. I jak to by nie mogła właśnie się tak stało. Deszcz runął jak z karabinu obijając o ziemię, drzewa, pobliskie wody oraz moje ciało. Otworzyłem leniwie swoje oczy po czym odetchnąłem przeciągle. Leżąc tak kilka minut odwróciłem się w końcu na plecy i spojrzałem na pochmurne niebo. Przymknąłem powieki gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Było to tak gwałtowne uderzenie, że i ja i ktoś przeturlaliśmy się kawałek dalej. Swój "lot" zakończyliśmy na twardych kamienistej ścieżce. Ja niestety wyrżnąłem dość mocno o ziemię głową przez co rozciąłem sobie troszkę skórę na czole. Wstałem z trudem ale jednak. Otworzyłem swoje ślepka i zacząłem błądzić wzrokiem za szują która ową podróż rozpoczęła. Kiedy nigdzie nie ujrzałem żadnej postury zdziwiony wyprostowałem się. Przymrużyłem oczy ponownie się rozglądając dokładniej. Kiedy już straciłem nadzieję na wyżyciu się na osobie usłyszałem ciszy jęk bólu. Momentalnie spiąłem się i po raz kolejny rozejrzałem. Niestety nikogo nie dojrzałem, zdziwiony przekrzywiłem głowę lekko w prawą stronę i zdezorientowany wlepiłem swój wzrok w jakieś drzewo rosnące w oddali. Przez ten cały czas mamrotałem pod nosem niezadowolony mrucząc coś o zemście na osobie, która na mnie wpadła i tak po prostu się zmyła.
- Może mi pomożesz, co? - do moich uszu dotarł czyjś głos, niestety był tak przytłamszony przez padający deszcz, że ledwo co usłyszałem słowa a w związku z tym nawet nie myślałem o probie odgadnięcia płci właściciela tego głosu, i tak to by nic nie dało.
- Etto... a może powiesz mi gdzie jesteś? - odkrzyknąłem rozglądając się skołowany. Albo jestem ślepy albo głupi... jedno z dwóch.


< Ktoś? >

Pingwin

[link] [link]
LOGIN: Big Time Chris
ADRES E-MAIL: kriszuuu@gmail.com
AUTOR ZDJĘCIA: numbuh [DeviantART]
GŁOS: Nightcore - Anthem Of The Lonely
♦♦♦
NAZWA KARTY: Buey (hiszp. zmyłka)
ZWIERZĘ:Pingwin
ŚWIĘTA BROŃ: Kusarigama
WŁAŚCICIEL:
MOCE:
  •  Zmiana swojego głosu oraz wyglądu do takiego stopnia, że chłopak jest nie do poznania jednak nie może się całkowicie przemienić w daną osobę
  • Tworzenie złudnej iluzji takich jak droga w miejscu w którym powinno być urwisko czy kanion
  • Mieszanie ludziom w głowacz, chłopak tworzy w tedy wspomnienie, iluzję, które potrafi nawet zniszczyć psychicznie. Człowiek ma jednak wrażenie, że to zdarzyło się na prawdę
♦♦♦
IMIĘ: Nagisa
WIEK: 16 lat
PŁEĆ: Mężczyzna
WZROST: 165 cm.
ORIENTACJA: Biseksualizm
♦♦♦
APARYCJA:Nagisa jest stosunkowo niskim chłopakiem o szczupłej sylwetce. Chociaż jest najmniejszy ze wszystkich znanych mu ludzi to wbrew pozorom jego ciało jest dobrze wyrzeźbione. Jego krótkie włosy w kolorze złocistym zazwyczaj ułożone są w artystycznym nieładzie. Duże oczy o karminowej barwie przyozdobione są błyskiem, który dodaje wdzięku jego osobie. Na drobnej, owalnej twarzyczce zazwyczaj maluję się ciepły uśmiech, podkreślający koleżeństwo, które jest jedną z przodujących cech jego charakteru. Zazwyczaj chodzi ubrany w różowo-białą bluzę z niebieskim akcentem, bluzkę z pingwinem, szare spodnie, oraz trampki. Dodatkowo chłopak nosi okulary ale zerówki, takie jego upodobanie.
OSOBOWOŚĆ:Jaki jest Nagisa? Dobre pytanie... Zacznijmy od tego, że jest to ogromny optymista, zawsze ma w rękawie argumenty do podniesienia się i brnięcia dalej. Bardzo przywiązuje się do osób w których się zakochuje. Jest żartobliwy i to on zwykle musiał uspokajać innych. Nie wiedzieć czemu uwielbia wodę (chociaż jest powiązany z ogniem), mógłby siedzieć w niej zanurzony po uszy cały dzień albo i dłużej. Blondyn jest marzycielem, prawie zawsze chodzi z głową w chmurach (czym denerwuje zazwyczaj innych). Zawsze skłonny do zabawy i pomocy. Można pomyśleć, że to wariat bo potrafi się śmiać z byle czego i w najmniej odpowiednim momencie. Nie ważne kogo spotka, jeśli napotkana osoba będzie odnosiła się z szacunkiem do niego to Nagisa również będzie ją czy jego szanował. Dogaduje się ze wszystkimi... no prawie wszystkimi. Jeśli chłopak kogoś nie lubi (albo nienawidzi) to trzeba wiedzieć, że ta postać ma sporo za uszami gdyż bardzo rzadko blondynek pała do kogoś niezbyt przyjemnymi uczuciami. Jednak jak każdemu i mu skończy się cierpliwość, w tedy też może wybuchnąć. Powiedzieć coś bez głębszego namysłu. Nawet nie zda sobie sprawy, że kogoś zrani, więc raczej nie dopuść do tego. Jeśli na prawdę mu się chciało, wystarczyłoby kilka jego czysto krystalicznych słów ironii i sarkazmu, żeby zabrakło ci języka w gębie. Gdybyś nawet wysilił się i rzucił mu tekstem tak bardzo wymyślnym, że sądziłbyś, że nie ma co powiedzieć - jesteś w błędzie. Nawet jeśli nie wie co powiedzieć, to i tak wie co powiedzieć. Ogółem Deli to bardzo wesoły chłopiec jednak trzeba wiedzieć, że to kipiąca dumą istota (ale przeważnie stara się stłamsić swoją dumę), której twoje obelgi i uwagi spływają jak po kaczce.
CIEKAWOSTKI:
  • Chłopak często nazywany jest "Wiecznym Dzieckiem Szczęścia | 
  • Uwielbia wodę | 
  • Po prostu uwielbia się przytulać, taka mała przylepa | 
  • Boi się ciemności | 
  • Chłopak wyznaje zasadę: "Najpierw rób, potem myśl" | 
  • Gdy jakoś zawini robi "maślane" oczka i udaje niewinnego | 
  • Czasem mówi tak szybko, że nie ma sensu to co akurat mówi i jest to w ogóle niezrozumiałe dla innych | 
  • Czasem zdarza mu sie mruczeć gdy jest mu przyjemnie | 
  • Ma dosyć wysoki głos przez co (biorąc też pod uwagę wygląd) czasem co niektórzy biorą go za dziewczynę
♦♦♦
ATRYBUTY:
  • ZWINNOŚĆ - 50
  • SZYBKOŚĆ - 50
  • WYTRZYMAŁOŚĆ -40
  • MOC MAGICZNA - 30
  • SIŁA -30

Od Junzo

Leżałem na trawię. Wpatrywałem się w błękitne niebo, pokryte śnieżnobiałymi chmurami. Odgadywałem w myślach ich kształty. Po chwili moją głowę zajęły zupełnie inne myśli. Mam ochotę polatać. Jednak nie zrobiłem tego. Po prostu dalej leżałem patrząc się w przestworza. Marzyłem. Rozmyślałem. Sam nie wiem ile czasu minęło. Niebo zaczęło zmieniać swoje kolory. Stawało się takie jakby pomarańczowe z domieszką różu. Wpatrywałem się w nie z zachwytem. Uwielbiałem takie momenty. Kochałem oglądać wschody i zachody słońca. Miały w sobie to coś. To były takie jakby magiczne chwile. Nie mogłem oderwać wzroku od nieba. Lekko podniosłem się na łokciach. Słońce już zaszło. Wokół mnie zaczęło robić się coraz ciemniej. Westchnąłem. Czas wracać. Wziąłem głęboki wdech i powoli podniosłem się na nogi. Jeszcze raz spojrzałem tęsknie na niebo. Po chwili ruszyłem przed siebie. Prawie nic nie widziałem. Jednak mimo wszystko nie odczuwałem żadnego lęku. Nawet lubiłem kiedy było ciemno. Nagle wszystko się zmieniło. Straciłem grunt pod nogami. Nie wiedziałem nawet kiedy to się stało. Wpadłem pod wodę. Zacząłem machać rękami jak opętany. Panicznie bałem się wody. Do tego nie potrafiłem pływać. Po chwili nie wiedziałem już co się dzieje. Obraz zaczął mi się zamazywać. Do mojego gardła wpadało coraz więcej wody. Ostatnie co pamiętam to zarys osoby wyciągającej mnie z wody. Potem była tylko ciemność.


 <Ktoś?>

Od Blayvy - C.D Finnick'a

Gdy tylko usłyszałam jego pytanie, prawie że zakrztusiłam się kawałkiem ciasta, który właśnie przeżuwałam, jednak jedyne co zrobiłam, to nie kaszlnięcie, ale wytrzeszczenie oczu ze dziwienia.
Od razu przed oczami miałam ten sam widok, co prawie każdego dnia – kilku mężczyzn z opuszczonymi spodniami, śmiejących się, z zakrwawionymi nożami w dłoni. Po środku naga kobieta we łzach, związana, nie potrafiąca się w jakikolwiek sposób poruszyć, aby uciec czy zadać jakiś cios, by się obronić. We własnej krwi, która spływała jej po całym ciele, krew, która nie była tylko z tego miejsca, ale z ran ciętych, które zostały zrobione nożami przez tych, którzy teraz ją osaczają.
Automatycznie wstałam i spojrzałam na chłopaka. Starałam zachować powagę, jednak ten widok sprawił u mnie spore dreszcze i ciarki na całym ciele, oraz ten sam ból, nie fizyczny, tylko psychiczny, to poczucie bycia dzi*ką, szmatą, su*ą, którą by można dy*ać ile wlezie, bez opamiętania się.
- Dzięki za ugoszczenie, jednak wolałabym już wrócić do siebie – powiedziałam, po czym skierowałam się do wyjścia.
W tej chwili zniszczył wszystko, co o nim myślałam – skąd mu wogle mogło przyjść coś takiego do głowy? Jakim cudem? Szkoda, że miał rację. Zostałam skrzywdzona, a wspomnienia przez tego białowłosego powróciły z ogromnym bólem. Obiecałam sobie, ze nigdy w życiu tego sobie nie będę wspominać, że to zostanie za mną, jednak nie potrafiłam się tego pozbyć. Niestety.
Gdy kierowałam się do drzwi, byłam bliska płaczu. Potrafię wszystko znieść, ale nie takie coś. Coś, co trwało dokładnie tak samo, może każdego dnia z większym, albo mniejszym bólem, jednak przez kilka lat to się działo. I wtedy poczułam jak coś, a raczej ktoś łapie mnie za ramię. Jednak się nie odwróciłam. Nie miałam zamiaru pokazywać, że płaczę. Otarłam oczy i nie pozwoliłam już żadnej łzie pojawić się w którymkolwiek oku.


<Finnick?>