niedziela, 21 lutego 2016

Od Blayvy - C.D Finnick'a

Jedyne czego udało mi się chłopaka nauczyć, to nie tonąć. A tam na prawdę to jak utrzymać na wodzie na rówowagę. Jak nie chciał się nauczyć pływac, ale jakby się bał, albo chciał, a nie mógł.... Sama nie wiem jak określić to. Dosyć szybko sobie dał z tym spokój. Szkoda, ale nie mam w zwyczaju narzucania się komuś. O nie.
Wyszłam na brzeg, po czym wycisnęłam ubranie, tak samo jak chłopak. Uwaznie go słuchałam. Zazdrości mi? Nie ma czego. Na prawdę. Po jego krótkiej informacji, siedziałam cicho, gdyż zbytnio nie wiedziałam co powiedzieć. Ja swojej bogini nie znałam, albo przynajmniej jej nie pamiętam. Obudziłam się od razu jako karta i to nawet z tą wiedzą. Nikogo przy mnie nie było i nikogo nie spotkałam.
Pokiwałam twierdząco głową, bez słowa. Nie poszłam w slady chłopaka i nie wstałam. Zamiast tego moją uwagę ponownie przykuły małe świecąco owady, która krążyły wokół mojej głowy, aż dostałam oczopląsu. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na chłopaka, którzy także był wpatrzony w nie.
- Mylisz się - odezwałam się w końcu po długiej ciszy. Nie zrozumiał mnie i się mu nie dziwie. Popatrzył tylko na mnie pytającym wzrokiem, a po kilku sekundach stykania się wzrokiem, skierowałam swoje spojrzenie na świetlika, która usiadł na moim kolanie. - Nie ma czego zazdrościć. Najlepiej jest wszystko pamiętać, ale jednak tego nie przeżywać jak ja. Sam zgadłeś, że bylam skrzywdzona w przeszłości. Dobrze to pamiętać, jednak chciałabym tego tak nie przeżywać. Przez to nie potrafię przebywać z ludźmi i w sumie to się ich boje... Gdybym wtedy nie zaryzykowała, nie wiedziałambym co to są świeliki - skończyłam. To była prawda. Wszystko pamiętam i strasznie to przeżywam. Gdybym jednak tego nie pamiętała, nie wiedziałabym do czego ludzie są zdolni, nie uważałabym na siebie. Gdybym jednak pamiętała to wszystko, ale jednak tego nie przeżywała, uważałabym na siebie, ale jednak byłabym moze bardziej rozmowna, nie bałabym się ludzi. A tak? Nie jestem pewna co do przebywania wśród nich. Gdy pierwszy raz spotkałam chłopaka, od razu wydał mi się inny. On był pierwszym człowiekiem, a raczej istotą, przy której zaryzykowałam. Ale czy dobrze zrobilam czy źle, to się później okażę.
Wstałam i się otrzepałam, gdyż trochę pasku się do mnie przykeliło, gdyż byłam jeszcze mokra.
- Chociaż w sumie gdyby była możliwość, chciałabym nie mieć żadnych wspomnieć, bo nie pamiętam żadnego miłego - odparłam.
W tej chwili zaczęłam się dziwić samej sobie. Co się tak rozgadałam? Co mi jest? Chyba jednak potrafię być gadatliwa... Chyba... Nie podoba mi się to. Jeśli będę się coraz bardziej przed nim otwierać, mogę powiedzieć coż, czego bym nie chciała, co nigdy nie miało ujrzeć światła dziennego. Muszę uważać. I to bardzo. Nadal nie ufam chłopakowi. Nie wiadomo jakie ma intencje, co sobie myśli. Może należy do tych osób, które udają miłych, niepewnych siebie, chcą poznać człowieka, swoją ofiarę, po czym bez serca mordują? Wszystko jest możliwe. Skąd mogę mieć pewność, ze jednak nic mi nie chce zrobić? Miałam styczność na prawdę z wieloma ludźmi i żaden sie nie okazał być dobrym człowiekiem.
Nie chciałam więcej już droczyć tego tematu, nie miałam ochoty. Nie obchodziło mnie, co w tej chwili sobie myślał, czy też co chciał powiedzieć. Odwróciłam się do niego plecami, po czym spojrzałam w niebo. Było całkowicie rozgwiżdżone, więc widok był przecudowny.
- Będę wracać do siebie - odparłam, jednak gdy tylko chciałam ruszyć w swoją stronę, wszystkie świetliki nagle zgasły, zniknęły. Zaniepokoiłam się. Odwróciłam się i spojrzałam w miejsce, gdzie powinien stać chłopak. Stał. Na szczęście. Już myślałam, że to on coś chce zrobić... - Co się dzieje? - instynktownie użłam mocy zamiany w cień. Dokłądnie w tej chwili przez moje ciało przeleciała strzała. Gdyby nie to, że jako cień wszystko przeze mnie przenika, mój brzuch by został zraniony na wylot strzałą, która teraz była wbita w drzewo. Spojrzałam szybko w tamta stronę, jednak niczego nie zauważyłam. Szybko spojrzałam na chłopaka, a on na mnie. Odruchowo oboje rzuciliśmy w bieg, a za nami od razu ruszyły kolejne strzały. Chłopak biegł obok mnie, jednak bardzo szybko go wyprzedziłam. Czyli jestem od niego szybka... Po chwili przemieniłam się w wilka i zwolniłam. Nie widziałam chłopaka. Stanęłam i się rozejrzałam. Zaczełąm zawracać i dopiero po parunastu metrach zobaczyłam jak leży na ziemi. Strzałe miał wbitą w udo. Zmieniłam się w cień, aby nie dostać strzała, po czym podbiegłam do niego. Był przytomny.


<Finnick? Jak dalej rozwinie się akcja?>

Od Chikako - C.D Midorito

Chodząc sobie tak jak zawsze bez jakiego kolwiek celu. Zdecydowałam się pochodzić dzisiaj po lesie. Słońce już dawno zaszło, a dla mnie dzisiejsza noc była jakaś inna. Zupełnie jakby miało się dzisiaj wydarzyć. Chodząc sobie i nucąc sobie pod nosem, ktoś upadł na ziemię przede mną.
- Odejdź - powiedział cicho trochę przestraszony chłopiec. - Nie rób mi krzywdy. Już wolę cierpieć u bogów niż zostać zabity. - sama nie wiedziałam o co chodzi, jednak wiedziałam, że bardzo się boi. Gdy wymówił te słowa jego głos jakby się trochę trząsł, a po jego wyrazie twarzy mogłam odkryć, że coś musiało mu się przytrafić.
- Spokojnie nic ci nie zrobię - powiedziałam, powoli schylając się. Zobaczyłam, że zranił się w policzek, a jego kostka nie wyglądała za dobrze.- Chodźmy lepiej do mnie - powiedziałam lekko uśmiechając się, a chłopak nic nie zrobił, po chwili chłopak całkowicie opadł z sił, mdlejąc. Zrobiło mi się go szkoda, wiec wzięłam go do swojej jaskini. Chłopak był bardzo lekki, więc dojście do jaskini zabrało mi mniej czasu. Położyłam delikatnie chłopaka na kocach i rozpaliłam ognisko. Jego rany opatrzyłam, okładając je lekarskimi ziołami i bandażując je. Przez resztę noc czuwałam nad chłopakiem. Wraz ze wschodem słońca i wpadającymi do jaskini promieniami słonecznymi, chłopiec otworzył oczy.
- Odpoczywaj jeszcze - powiedziałam, jak tylko chłopiec próbował wstać. Ciemno zielone włosy, roztargane na wszystkie strony ułożyły się na poduszce, a piękne rubinowe oczy patrzały się na mnie.
- Kim jesteś? I co ja tu robię? - spytał po chwili chłopiec.
- Ja jestem Chikako, a co do tego co tutaj robisz, to ci wszystko opowiem, ale na sam początek napij się herbaty - uśmiechnęłam się lekko, a chłopiec zrobił to co mu powiedziałam. - Wracając do tematu co tutaj robisz. Spotkałam ciebie wczorajszej nocy w lesie, gdzie zemdlałeś więc postanowiłam ciebie zabrać do siebie. Dlatego powinieneś odpoczywać jeszcze. Twoje rany muszą się wyleczyć - uśmiechnęłam się lekko. Było mi żal chłopca, bo wiedziałam, że jego delikatna skóra nie powinna zostać uszkodzona, a on sam nie powinien tego przeżyć. - Jak masz na imię? - spytałam po chwili.


 <Midorito?>

Od Chikako - C.D Han Yury

Chciałam wracać do swojej jaskini i odłożyć poszukiwania liska na jutrzejszy dzień. Wtem dziewczyna chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła gdzieś. Leśna dziewczyna przyciągnęła mnie, aż do swojego domu. Mogłam domyślić się, że nie przebywa w nim za często ze względu na małe uszkodzenia. Nie przeszkadzało mi to, bo sama nie miałam jakoś lepiej. Wreszcie mieszkałam w pobliskiej jaskini u skraju gór. Brązowo włosa dziewczyna oznajmiła mi, że pomoże mi później poszukać liska.
- Wiesz ładnie się tutaj zadomowiłaś - powiedziałam, siadając na podłodze. Wolałam usiąść jak zawsze na podłodze niż na krześle.
- Dziękuję, jednak wątpię aby było tu ładnie - odpowiedziała.
- Na pewno lepiej niż u mnie - zaprzeczyłam i lekko uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam zbytnio jak rozmawiać z dziewczyną. Nawet jej nie znałam, a ona zaprosiła mnie już do swojego domu.
- Wybacz, ale nie mam czym ciebie poczęstować - schyliła wzrok w dół, ale mi to nie przeszkadzało.
- Nic nie szkodzi. Masz może jakieś kubki i coś w czym można by było zagrzać wodę? - spytałam, chciałam zrobić herbaty. Miałam trochę w swojej sakiewce herbaty. Dziewczyna wstała i poszła gdzieś.
- Proszę - podeszła do mnie i wręczyła mi dwa kubki i mały garnuszek.
- Dziękuję - wzięłam kubki, po czym zeszłam na dół i rozpaliłam w kominku ogień. Zagotowałam w garnuszku wodę, a do kubków wsypałam nasiona kwiatów z których miała być herbata. Po dwudziestu minutach, miałam wszystko już gotowe. Wzięłam garnuszek i kubki na górę. Postawiłam przed dziewczyną jeden z kubków i wlałam do niego wody, a następnie sobie.
- Proszę napij się herbaty. Dzisiejsza noc jest chłodniejsza, a ta herbata ciebie trochę rozgrzeję - wręczyłam dziewczynie kubeczek, a ona zaczęła przyglądać się temu. - I jak ci smakuje? - spytałam, gdy tylko wzięła pierwszego łyka. Byłam bardzo ciekawa jak jej smakuje. Czy w ogóle jej smakuje.



<Han Yury?>