piątek, 5 lutego 2016

Od Junko

Góry, które zawsze kojarzyły jej się z azylem, domem, który stał tu przez wieki. Pamiętała je sprzed setek lat, lecz nie potrafiła sobie przypomnieć kto ją tu zostawił, jak się tu dostała i dlaczego. Bardzo chciałaby to wiedzieć, a takie informacje mogłyby dla niej dużo znaczyć. Nie umiała nawet odpowiedzieć sobie na pytania o swej rasie. Czym są karty? Jak działają? Dlaczego tak bardzo różnią się od zwykłych ludzi? Po co powstają? Wszystkiego nauczyła się sama lub od innych "krewnych" ulepionych z tej samej magicznej materii.
Trudno było jednak samotnikowi nawiązać kontakt z innymi istotami. Junko była stworzeniem nie przystosowanym do życia w społeczeństwie. Jako dziecko obserwowała ze szczytów wieloletni rozwój miast, jak dzika równina zamieniała się w oświetloną, głośną, ludzką osadę. Pomimo, że ten proces wzbudzał w niej ekscytację, w pewien sposób też ją odpychał.
Nie miała pojęcia ile lat może liczyć i ile jeszcze dane jest jej pożyć. A może będzie żyła wiecznie? Całymi dniami rozmyślała nad sensem swego istnienia i nie mogła dojść do wniosku, po co właściwie żyje. Nawet jej własne ciało było dla niej wieczną zagadką.
Jako małe dziecko zauważyła u siebie predyspozycje do tkania światła i wydawało jej się to normalne. Z czasem odkrywała kolejne tajemnice swych mocy, które skrupulatnie rozwijała w lasach na zboczach gór. W kolejnych latach zamieniała się w muflona, lecz nigdy nie była zadowolona ze swego zwierzęcego wyglądu. Nie widziała plusów w byciu przerośniętą kozą z grubymi rogami.
Będąc dziewczynką zechciała odwiedzić rosnącą aglomerację. Dopiero wtedy poznała ludzi, jednak z początku nie polubiła ich, chociaż oni w pełni zaakceptowali jej specyficzny wygląd i zachowanie. Rzadko zapuszczała się na ich tereny, dopóki do miasta nie zaczęły napływać kolejne karty. Pierwszą, jaką poznała była karta Mówiącej Gwiazdy, nazywanej także jako Miho. Młoda kobieta nie potrafiła wytłumaczyć Junko jak powstają inne istoty o takich magicznych zdolnościach, lecz znała odpowiedzi na wiele pytań. Nauczyła dziewczynkę kontroli i odnosiła się do większości zadawanych pytań. Miho nauczyła Tkaczkę wszystkiego, co sama wiedziała o kartach oraz objaśniła czym są bóstwa i jaki mają na nich wpływ. Zaprzyjaźniły się, a Junko traktowała Gwiazdę jako starszą, doświadczoną przyjaciółkę i mentorkę. Dopiero, gdy towarzyszka znalazła swego nowego Boga, opuściła ją. Dziewczyna zniechęciła się w ten sposób do bóstw i pragnęła, aby żadnego nigdy nie spotkać. Ukrywała się z daleka od ludzkich i karcianych oczu, zaszywając się wśród pagórków w postaci muflona.
Świat wciąż się jednak rozwijał, pomimo, że Tkaczka starzała się bardzo powoli. Człowiek zaczął wkraczać na jej górzysty teren i coraz bardziej zagłębiał się w leśne obszary. W końcu młoda karta musiała zaakceptować rozwój i zaczęła przychylniej traktować ludzi, jak i miasto. Wieczorami wędrowała oświetlonymi uliczkami, zaglądała do restauracji i sklepów. Otwierała się także na inne istoty i pozyskiwała nowe znajomości. Nikt jednak nie okazał się równie dobry jak dawna Miho i Junko z nikim nie złapała podobnego kontaktu. Jedyne co jej nie przeszło to niechęć do bogów i za każdym razem gdy wychodziła poza swoje terytorium modliła się, aby żadnego nie spotkać. Nigdy nie pragnęła być niczyją bronią, ani nie być pod kogoś opieką. Świetnie radziła sobie sama, a o swoim ciele i jego zastosowaniu wolała decydować sama. I choć Gwiazda często opowiadała jej, że relacja między kartą, a jej bóstwem jest niezwykła, Tkaczka nie zmieniła zdania nawet na chwilę. Pragnęła tylko żyć po swojemu i nie być uzależnioną od stworzenia z niebios.
Szła właśnie w niezwykle gwieździsty wieczór zgrabnie wymijając przechodniów. Choć godzina była już późna, Junko śpieszyła się, aby jeszcze załapać się do sklepu z farbami i kupić parę brakujących sztuk. Zaplanowała sobie na dziś noc malowania pięknego nieba, lecz zupełnie zapomniała, aby dokupić kończące się kolory.
Dosłownie w ostatniej chwili wbiegła lekko zdyszana do budynku z artykułami plastycznymi i pośpiesznie przeszukiwała regały w poszukiwaniu owych farbek. Na półkach było dosłownie wszystko: bloki kolorowe, pędzelki, ołówki, gumki, kredki, a w rogach stały nawet sztalugi. Wodziła wzrokiem przez szereg akcesoriów namiętnie szukając czarnego i granatowego. Dopiero po chwili podeszła do niej sprzedawczyni i spytała, czego poszukuje. Ekspedientka od razu sięgnęła w głąb najwyższego regału i wyciągnęła pudełko farb oznajmiając, iż są to kolory ciepłe. Następne opakowanie okazało się tym, czego Junko pragnęła. Szybko je kupiła, zapłaciła i wyszła ze sklepu uruchamiając małe dzwoneczki widzące nad drzwiami.
Zapowiadała się kolejna udana noc - kartka papieru, strumień światła i nagie niebo nad głową.
Wszystko jednak zmieniło się w mgnieniu oka, gdy w drodze powrotnej do domu wpadła na nią pewna istota.

Ktoś?

Od Hikari - Do Junzo

Spacerowałam brzegiem rzeki wpatrując się w jej piękno. Musiałam uważać żeby do niej nie wpaść, bo gdybym wpadła najpewniej bym utonęła.Wciąż nie umiałam pływać i raczej się już tego nie nauczę. Ukucnęłam dotykając dłonią wody. Była chłodna i przyjemna. Podobnie jak mrok nocy, która trwała obecnie. Cisza, spokój i nic więcej. Nagle usłyszałam czyjś paniczny krzyk. Rozejrzałam się i po chwili uszyłam w jego stronę pragnąc poznać źródło hałasu. Niedługo potem dotarłam do jego źródła. Zauważyłam, że w wodzie topi się ktoś. Wzbiłam się w powietrze . Podleciałam do niego i złapałam za rękę. Gdy wyciągnęłam go z wody, a nie było to proste zauważyłam, że stracił już przytomność. Co mnie ta osoba obchodziła? Wyciągnęłam ją tylko dlatego żeby nie robiła hałasu. Przyjrzałam się mu. Był to białowłosy chłopak z kocimi uszami. Koty są fajne - przeszło mi przez myśl. Rozpaliłam przy nim ognisko używając mojej mocy. Umiejętność ta była w takich chwilach bardzo przydatna.Jako, że sama na razie nie miałam stałego miejsca zamieszkania stwierdziłam, że jedna noc w tym miejscu nic mi nie zrobi. Ogrzewałam się przy płomieniach jednocześnie wpatrując w nie. Po godzinie usłyszałam odkasływanie. Chłopak się obudził. Spojrzałam w jego stronę i przechyliłam głowę.
-Wstałeś już - stwierdziłam, a chłopak popatrzył na mnie z zaciekawienie.

<Junzo?>