sobota, 6 lutego 2016

Od Junzo - C.D Hikari

Nagle zacząłem słyszeć cichutkie odgłosy. Powoli otworzyłem oczy. Obudziłem się. Zacząłem kasłać czując wodę w płucach. Po chwili w końcu mogłem odetchnąć. Rozejrzałem się szybko wokół. Zatrzymałem wzrok na jakiejś dziewczynie. Patrzyła się na mnie z przechyloną głową na bok.
- Wstałeś już - stwierdziła.
Popatrzyłem się na nią z zaciekawieniem. Miała długie platynowe włosy i niebieskie oczy. Po chwili odwróciłem wzrok w stronę ogniska. Wpatrywałem się z zainteresowaniem w płomienie. Takie dzikie. Nieujarzmione. Co chwila jeden unosił się wyżej, a drugi opadał nieznacznie. Wyglądało to trochę tak jakby się ścigały, który da radę być wyższy. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem. Zacząłem zastanawiać się nad tym jak to by było być takim płomieniem. Przymknąłem oczy. Dopiero po chwili ocknąłem się i przypomniałem sobie o tym, że dziewczyna nadal tu była.
- Em... Dziękuję... Za uratowanie mi życia... - mruknąłem cicho pocierając ręką kark.
Dziewczyna kiwnęła tylko głową. Ponownie zapadła cisza między nami. Była ona dość niezręczna. Wędrowałem wzrokiem po całym otoczeniu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zacząłem bawić się swoimi palcami. Spuściłem głowę w dół zaciekle wpatrując się w moje dłonie. Po chwili zacząłem nucić jakąś piosenkę i cicho ją podśpiewywać. Kątem oka zauważyłem jak dziewczyna wpatrywała się we mnie.

<Hikari?>

Od Finnick'a - C.D Blayvy

Widziałem już jedynie plecy dziewczyny. Nie to miałem na myśli, takiej reakcji raczej się nie spodziewałem. Była jeszcze delikatniejsza, niż mi się wydaje? Rozluźniłem uścisk i podszedłem nieco bliżej. Nie wiedziałem co teraz należy zrobić, chyba przeprosić? Poczułem się zbyt pewnie przez co zniszczyłem panującą atmosferę. Chciałem dobrze, wyszło źle.
- Proszę, odwróć się. - Dziewczyna niezbyt chętnie to zrobiła, cofnęła się jeszcze o krok, może dwa. Wzrok wbiła w podłogę. - Spójrz na mnie - powiedziałem. Nie ruszyła się, była nieruchoma. Dłonią nieco podniosłem podbródek Blayvy, która momentalnie mnie od siebie odepchnęła. Z obojętnym wyrazem twarzy patrzyłem na nią. Co jakiś czas otwierałem usta by coś powiedzieć, jednakże nie wydałem żadnego dźwięku. Czy oby na pewno mogę teraz się do niej jakoś odezwać? Widząc jak znajoma karta powoli obraca się w stronę wyjścia, powiedziałem by zaczekała jeszcze chwilę. - Chciałem przeprosić. Nie byłem świadom, że aż tak bardzo to przeżywasz. Nie wiem co to takiego było, więc nie mogę powiedzieć, że jakoś znam twój "ból". - Z jednej strony było mi przykro, ponieważ to ja doprowadziłem do aktualnej sytuacji. Natomiast z drugiej, czułem, że czarnowłosa nie jest jeszcze zbyt dojrzała i trudno jej wyzbyć się koszmarnych wspomnień. Nie mogę jednak tak jej oceniać, nie znam jej na tyle dobrze by to stwierdzić. Może takie akcje powtarzały się częściej i to jest powód przez, który nie potrafi się tego wyzbyć?
- I co w związku z tym? - zapytała pozbawiona jakichkolwiek emocji. Widać było, że już się uspokoiła. Można było również dostrzec, że chce stąd jak najszybciej wyjść by nie musiała już na mnie patrzeć. Nie odzywając się chwili dłużej, upadłem na kolana. Powoli zacząłem się zniżać, aż do końcowej fazy pozycji, która funkcjonuje pod nazwą "dogeza". Ułożyłem uszy przylegle do swojej głowy, po całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk jak dotąd jeszcze niesłyszanych dzwoneczków.
- Zawiniłem wypytując o wyrządzoną krzywkę w przyszłości. Chcę prosić, błagać o wybaczenie. - Zacisnąłem mocniej zęby, nie było mi to na rękę, że musiałem się zniżać, aż do takiego poziomu. Tyle dobrego, że byłem do tego przyzwyczajony. Z resztą myślę, że dziewczyna zrozumie... - Czuję się jakbym ci ubliżył przez to możesz zrobić ze mną tylko co zechcesz, jedna prośba, która może być formą zadośćuczynienia bądź kary za moją lekkomyślność. Pewnie jeśli zdecydujesz się wyjść, najprawdopodobniej to będzie nasze pierwsze i ostatnie spotkanie...
Nie chcę tego, nie istnieje zbyt wiele istot, które spędzałyby ze mną trochę czasu. Sama obecność wystarczy, nikt nic nie musi mówić, jedynie co mógłby zrobić - usiąść i chwilę ze mną pobyć. Czy to takie trudne? Dokładnie słyszałem spokojny oddech złotookiej. Oczekiwanie nie należy do tych przyjemniejszych rzeczy. Nie mogłem jednak jej pośpieszyć z decyzją. Niewygodnie - teraz myślałem między innymi o tym. Zawsze czułem się niekomfortowo kiedy na coś czekałem z niecierpliwością. Jedne jest pewne, nie chciałbym być na jej miejscu. Co ona teraz myśli? Nienawidzi mnie? Nie zdziwiłbym się.


 < Blayvy? >