<Ktoś?>
środa, 3 lutego 2016
Od Junzo
Leżałem na trawię. Wpatrywałem się w błękitne niebo, pokryte
śnieżnobiałymi chmurami. Odgadywałem w myślach ich kształty. Po chwili
moją głowę zajęły zupełnie inne myśli. Mam ochotę polatać. Jednak nie
zrobiłem tego. Po prostu dalej leżałem patrząc się w przestworza.
Marzyłem. Rozmyślałem. Sam nie wiem ile czasu minęło. Niebo zaczęło
zmieniać swoje kolory. Stawało się takie jakby pomarańczowe z domieszką
różu. Wpatrywałem się w nie z zachwytem. Uwielbiałem takie momenty.
Kochałem oglądać wschody i zachody słońca. Miały w sobie to coś. To były
takie jakby magiczne chwile. Nie mogłem oderwać wzroku od nieba. Lekko
podniosłem się na łokciach. Słońce już zaszło. Wokół mnie zaczęło robić
się coraz ciemniej. Westchnąłem. Czas wracać. Wziąłem głęboki wdech i
powoli podniosłem się na nogi. Jeszcze raz spojrzałem tęsknie na niebo.
Po chwili ruszyłem przed siebie. Prawie nic nie widziałem. Jednak mimo
wszystko nie odczuwałem żadnego lęku. Nawet lubiłem kiedy było ciemno.
Nagle wszystko się zmieniło. Straciłem grunt pod nogami. Nie wiedziałem
nawet kiedy to się stało. Wpadłem pod wodę. Zacząłem machać rękami jak
opętany. Panicznie bałem się wody. Do tego nie potrafiłem pływać. Po
chwili nie wiedziałem już co się dzieje. Obraz zaczął mi się zamazywać.
Do mojego gardła wpadało coraz więcej wody. Ostatnie co pamiętam to
zarys osoby wyciągającej mnie z wody. Potem była tylko ciemność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz