poniedziałek, 1 lutego 2016

Od Anubis'a - C.D Hotaru

Ten kraj mnie powoli wykańczał. Zmrużyłam swoje złote oczy zaciskając mocniej łapy na lasce, nie było nikogo. Byłam już zmęczona tym wędrowaniem, jednak życie bóstwa bez świątyni było ciężkie i pełne niebezpieczeństw. Ale co zrobić, kiedy jest się przestarzałym modelem i ludzie już po prostu Cię nie pamiętają. A malutka, dosłownie malutka garstka osób to chorzy fanatycy którzy tak naprawdę nie mają zielonego pojęcia o danej kulturze. Tak naprawdę sama się sobie dziwię, że przebyłam pół świata… tak naprawdę po nic. Co tutaj niby odnajdę? Tak naprawdę nic, tutaj jest jeszcze mniejsze poszanowanie w stosunku do mojej osoby, niż w ‘’rodzimych’’ stronach. Westchnęłam zbierając się w dalszą drogę. Ludzie tutaj byli dziwni, wszyscy tacy zabiegani, większość nie zwracała na siebie zupełnie uwagi, wszyscy byli wpatrzeni w jakieś dziwne, kolorowe i świecące urządzenia. Prychnęłam na wspomnienie ostatniej, mało ciekawej sytuacji. Chociaż nie spotkałam się jeszcze z jakąś miłą… i przyjemną, więc nie ma o czym mówić. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam na jakieś drzewo, po chwili siedząc już na dachu jakiejś świątyni. Odchyliłam się do tyłu, spoglądając na niebo które powoli zalewało się krwistą czerwienią. Kiedy wiatr zaczął delikatnie pieścić moją skórę, mimowolnie się uśmiechnęłam. Jednak wraz z podmuchem wiatru poczułam zapach, zapach który przyprawiał mnie o niepokój. Coś pachniało podobnie do mnie, śmiercią i cierpieniem. Ześlizgnęłam się z dachu, lądując obok krzaków, zaczęłam powoli kierować się w kierunku… tego czegoś. Już po przejściu kilku metrów, do moich uszu dotarła czyjaś rozmowa. Osobnika płci męskiej i tej przeciwnej, raczej nie byli zbyt przyjaźnie nastawieni do siebie. Wręcz przeciwnie, jedno gardziło drugim. Tylko nie wiem które kim bardziej. Kucnęłam, zbliżając się w ich kierunku jak jakieś zwierzę. Kiedy mogłam im się już spokojnie przyjrzeć, znieruchomiałam. Bóg i karta… dosyć ciekawe spotkanie, nie miałam przyjemności spotkać tutejszych bożków, niepokoił mnie tylko zapach tego… mężczyzny? Tak, to z pewnością był męski rodzaj boga, oni pachną inaczej… Zastanawiałam się w sumie nad odejściem z tego miejsca, kiedy bóstwo spojrzało w moim kierunku, nie widział mnie, jedynie wyczuwał.
- Wyłaź… zanim ja do Ciebie wyjdę. – przybrał istnie boską postawę, w dodatku ten ton… średnio pasujący do jego w miarę słodkiego głosu.
No cóż, chyba nie mam wyboru, jestem w jego Świątyni więc chcąc nie chcąc, muszę okazać szacunek w postaci ‘’objawienia się’’. Nieco niechętnie wypełzłam, swoimi bosymi stopami delikatnie stąpając. Ominęłam trzystopniowe schodki i po prostu wskoczyłam do środka lądując tuż obok trochę niższego ode mnie bóstwa. Chłopak, o długich złotawych włosach zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem.
- Bóstwo? – zapytał unosząc jedną z brew, nie odpowiedziałam po prostu stałam i wpatrywałam się w kartę stojącą za nim.
Białowłosa z kolei obdarzyła mnie mało przyjaznym spojrzeniem, jakiś uraz do naszego… pokroju? Bardzo możliwe, wolałam w to nie wnikać, nie mój interes.
- Pytałem się o coś, powtarzać nie zamierzam.
Przeniosłam z powrotem wzrok na chłopaczka, nie spoufala się za bardzo? Zmrużyłam oczy niespokojnie poruszając uszyma. Niestety w tym miejscu nie warto się z nim wykłócać, to jego rewir, ja tu jestem tylko obcym.
- Twoja… ‘’Aura’’ jest podobna do mojej, specjalizujesz się światem pozagrobowym? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, chociaż w jakimś stopniu naprowadziłam go na odpowiedź.
- Bardzo możliwe, nie jesteś chyba lokalnym bóstwem, prawda?
- Nie, moje święte miejsca znajdują się wiele dni drogi stąd.
- Chyba nie jesteś zbyt znana, skoro musisz opuszczać swoją świątynię, brakuje Ci wiernych? Czy też może kompletnie o Tobie zapomniano? – uśmiechnął się drwiąco.
- Lepiej sobie uważaj… - warknęłam zaciskając łapy w piąstki. Może sobie być Panem tego lokum, jednak nie dam sobą pomiatać.


(Hotaru albo Hikari? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz