poniedziałek, 1 lutego 2016

Od Finnick'a - C.D Blayvy

- Co ja lubię robić? - Zastanowiłem się chwilę. - Myślę, że to byłoby popijanie gorącej herbaty oraz nocne spacery. Lubię również obserwować świetliki, urocze stworzonka.
Byłem prawie pewien, że na nic mi się tutaj zda mój charakter. Nie opłaca się być małomównym, ale cóż zrobić, jeśli brakuje słów niezbędnych do kontynuowania rozmowy. Mam nadzieję, że to niedługo minie. Jeśli ta znajomość przetrwa, myślę, że dyskusja już nie będzie sprawiała takiego kłopotu jak teraz. Wątpię by dziewczyna wypowiedziała się więcej na swój temat, dopóki się do mnie nie przekona. Do tego czasu, ja postaram się podtrzymać w jakiś sposób tą rozmowę. Z resztą nie mogę się za bardzo w to wciągnąć. Nie wydaje się by miała jakieś złe zamiary co do mojej osoby, ale kto wie czy czegoś tam już nie planuje w tej swojej główce? Nie wiem co teraz o tym myśleć, najlepiej chyba będzie skupić się na czymś innym. Postanowiłem również spróbować wypieków leżących na stole, nie miałem jeszcze okazji choć troszku skosztować. Połykając malutką część tego co jeszcze zostało, spojrzałem na na okno. Do pomieszczenia wpadał przyjemny zapach świeżych bułek, aż miło siedzieć i wspominać. Przeniosłem swój wzrok na Blayvy, która właśnie kończyła swój kawałek ciasta. Kiedy podniosła głowę, wpatrywałem się już w jej oczy, a nie w czubek głowy.
- Wspominałaś coś o świetle gwiazd - zacząłem nieco niepewnie. Karta przytaknęła jedynie głową. Uznałem to jako pozwolenie na kontynuację wypowiedzi. - Skoro je uwielbiasz, bardziej przepadasz za nocnym niebem niżeli za dziennym. - Tak mi się wydaje ~ dodałem w myślach. - Uważam, że gwiazdy święcą najpiękniej w towarzystwie księżyca podczas pełni. - Podniosłem szklankę herbaty i przystawiłem ją do ust biorąc kilka łyków napoju.
- Naprawdę? - zapytała, na co mrugnąłem.
- Nie jestem osobą wylewną, dziwię się, że mówię przy tobie tak dużo. Nie będę na nic nalegał, ale myślę, że i dla ciebie ta sytuacja jest dosyć trudna. - Dziewczyna milczała. - Wybacz mi za moją bezpośredniość, ale Blayvy - zwróciłem się do niej po imieniu, - czy tobie ktoś wyrządził straszną krzywdę?
Nie liczyłem na żadną konkretną odpowiedź. W sumie chciałbym to wiedzieć z czystej ciekawości, by w późniejszej fazie rozmowy jakoś jej nie urazić.
- Jeśli tak, czy mógłbym usłyszeć co to takiego?
Gdyby odpowiedź była twierdząca i czarnowłosa opowiedziała mi o tym zdarzeniu. Mógłbym unikać tematów, które byłyby dla niej większym problemem. Powinienem się skarcić. Co prawda przeprosiłem za to, ale teraz mogłem ją do siebie zrazić tym faktem, że zapytałem o coś takiego wprost. Ledwo widocznie ugryzłem się w wardze na samą myśl co mogłaby sobie teraz wyobrażać Blayvy.


< Blayvy? To nic, myślę, że następnym razem będzie lepiej niż wcześniej. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz