wtorek, 16 lutego 2016

Od Finnick'a - C.D Junko

Odwróciłem się za siebie, zauważyłem jedynie odchodzących już ludzi. Nudni ~ pomyślałem. Ruszyłem do przodu co jakiś czas przyśpieszając kroku. Poczułem delikatne pchnięcie przez co odruchowo cofnąłem się kilka kroków. Po chwili do moich uszu dobiegł dźwięk uderzenia jakiegoś przedmiotu o twarde podłoże. Przyjrzałem się, wytrąciłem niewiele niższej dziewczynie jakieś artykuły artystyczne/plastyczne. Drobna dziewoja stała przede mną przez chwilę, kiedy to zaczęła zbierać swoje własności z ziemi. Przykucnąłem i postanowiłem jej pomóc w zgarnianiu kilku farbek, które wypadły ze swojego pudełeczka.
- Przepraszam. - Nie będę mówił, że nie chciałem. W końcu ona pewnie też nie chciała bym na nią wpadł. - Nic ci nie jest? - zapytałem raczej z przyzwyczajeń, niżeli zwykłej troski. Widziałem, że nic jej nie jest, gorzej z rzeczami, które do niej należały. Spojrzałem prosto w jej oczy, miały one szlachetny kolor rubinu.
- Nic się nie stało - odpowiedziała cicho. Zacząłem "badać" ją wzrokiem. Zauważyłem coś nietypowego, szpiczaste uszy jak i brązowe rogi. Po aurze, która otaczała jej postać można było poznać, że nie jest zwykłym bytem nazywanym również człowiekiem. Podniosłem się do pionu i wyciągnąłem do niej rękę. Chwyciła moją dłoń, teraz również stała, jednak nie wypuściłem jej z uścisku. Nie była wiele niższa ode mnie, dzięki czemu poczułem pewną ulgę. Nie przepadałem za patrzeniem na inne karty z góry, choć sam za wysoki nie jestem.
- Finnick - przedstawiłem się krótko. - Twoje imię? - Zniżyłem się nieco, a następnie uniosłem jej rączkę na poziom swoich ust. Widząc, że nie protestuje i zna ten sposób powitania, jedynie odrzekła zdradzając swe imię. W tym momencie ucałowałem jej dłoń, a następnie wypuściłem. Co dalej? Chyba w czymś jej przeszkodziłem, czy byłoby to zbyt natrętne gdybym próbował się dowiedzieć w czym? Myślę, że nie w aż takim stopniu. Zapytałem o to krótko, na co karta wskazała gdzieś ręką. Podążyłem wzrokiem za jej kierunkiem, ujrzałem niewysokie góry gdzieś na obrzeżu tego miasta. Musiała być jakąś górską kozą czy coś albo wyjątkową osobą skoro lubiła takie tereny. - Mogę ci potowarzyszyć przez ten czas? - zapytałem. Chwilę się zastanowiła, jednak nic nie powiedziała, po prostu milczała. Troszku mnie to zdenerwowało, ale w sumie nie mogę narzekać. Taka jest i nic z tym nie zrobię, a jeśli się uprę mogę uznać, że brak jakiegokolwiek sprzeciwu oznacza zgodę i nie jest jej to obojętne. Milczenie oznacza zgodę? Mądrość, którą warto pamiętać jeśli jest ona na naszą korzyść... Uniosłem oczy ku niebu... Wspaniałe, niesamowite. Księżyc i gwiazdy pięknie dzisiaj świecą. Dostrzegłem również, że Junko na nie patrzy, czyżby również nieco zachwyciła się tym widokiem?
Usiadłem na trawie w dłoni trzymając dymiący się obiekt. Wiedziałem, że ten zapach może być drażniący dla jej osoby, dlatego na początku nie siedziałem zbyt blisko niej. Zapalić? Dostałem jakiś drobny upominek za pomoc w niewielkim gospodarstwie domowym. Podarunek w postaci własnego wyrobu tytoniowego? Planują wypuścić nową "markę" papierosów na rynek?
- Przepraszam - zacząłem, - to nie grzeczne by palić u kogoś w gościach (chyba mogę tak to nazwać). - Dawno niczego nie paliłem. To pewnie przez moją sytuację finansową, nie było mnie stać na nic takiego. Wszystko środki jakie miałem musiałem przeznaczyć na rzeczy niezbędne do przeżycia, nie mogłem sobie pozwolić na takie luksusy... Z tego miejsca widać było światła miast. Działalność człowieka bywa naprawdę interesująca, a zarazem niszcząca i niezbyt atrakcyjna. Odwróciłem się do towarzyszki, coś malowała. Podszedłem do niej. Papier, który miała przy sobie był już trochu przyozdobiony. To pewne, miała talent.
- Piękne - powiedziałem do niej, choć to mogłoby zabrzmieć jak zwykłe mamrotanie pod nosem. Junko odwróciła się do mnie. Chce zaprzeczyć? Może jest skromna? Na razie mogę się tylko domyślać, ponieważ tylko na mnie patrzyła. Chcąc jakoś podtrzymać tą rozmowę, która jak rozmowa nie wyglądała, postanowiłem kontynuować. - Dar czy ciężka praca?


 Junko?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz