Po rozstaniu się z moim byłym mistrzem, pozostały mi tylko te same dobre
wspomnienia. Wspomnienia, które nie chciały iść w zapomnienie. Czasami
myślałam nad tym, aby je jakoś wymazać, jednak moje serce mówiło mi coś
innego. To abym je zostawiła. Spacerując, a raczej skacząc po dachach
budynków, aby zdążyć na jeden z festynów który chciałam obejrzeć odkąd
się o nim dowiedziałam, zobaczyłam. Zobaczyłam przepięknie ustrojoną
pobliską świątynie. Pełno lampek, lampionów i pięknie ubranych ludzi w
kimona. Wszystko było zupełnie tak jak to sobie wyobraziłam. Niestety to
wszystko okazało się tylko przepięknym snem. Otworzyłam powoli oczy,
gdyż poczułam, że coś zimnego spada mi na twarz. Drobne płatki śniegu,
które wyglądały przepięknie. Leżąc tak na ziemi nie miałam zamiaru
wstać. Chciałam jeszcze chwilę pooglądać spadający śnieg z nieba, które
było granatowe, a na nim pełno przepięknych gwiazd, co się łączyło
również z gwiazdozbiorami. Śnieg powoli opadał, a temperatura robiła się
coraz to chłodniejsza. Przez zimno zmusiłam siebie do wstania.
Dzisiejsze niebo było bardzo przepiękne, więc co jakiś czas zerkałam na
nie. W pewnym momencie zapatrzyłam się tak, że nie patrzałam jak idę. Po
prostu szłam i szłam, patrząc się w niebo z uśmiechem, który powiększył
się wtedy, gdy ujrzałam spadającą gwiazdę. Od razu pomarzyłam sobie
marzenie. Po chwili potknęłam się o coś, jednak o dziwo nie upadłam.
- Dziękuję za ratunek - podniosłam głowę i zobaczyłam...
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz