sobota, 30 stycznia 2016

Od Hotaru - C.D Hikari

Świerzy zapach kwiatów wiśni o poranku to coś pięknego. Jakbym oczywiście zwracał na to uwagę :'). Jakby nie spojrzeć i w którą stronę by się nie obrócić to bardzo mało ludzi coś ostatnio zagląda do tej świątyni. Czy ja się stałem jakoś mniej przystępny na ich prośby? Tak jak ich nie spełniałem, tak i nadal ich nie spełniam, czy jak na razie wszystko po staremu. Nie no dobra! Zdarza mi się zrobić coś dobrego! Nie zawsze na korzyść człowieka, a bardziej na moją, ale to przecież też się liczy.
Tym razem jednak postanowiłem zatrzymać się na krótką chwilę przy tych ogromnych drzewach wysadzanych różowymi płatkami. Ich zapach był tak intensywny, że można go było poczuć z dużej odległości. Uniosłem główkę tak by przyjrzeć się bliżej jej gałęziom. Wiśnie powoli przekwitają no przecież lato się zbliża. Niektóre kwiatki miały już nieco mniej płatków niż na samym początku. Właśnie po tym można było rozpoznać porę roku.
Byłoby cudownie, gdyby ktoś mi tej sielskiej przechadzki nie popsuł. Natychmiastowo złapałem dziewczyna za rękę, tak żeby czasem nie próbowała wymigać się od kary. (tak, była to dziewczyna jak potem się okazało). Fuknęła na mnie niczym rozzłoszczony kocur złapany za ogon. Oczywiście zrobiłem to czego chciała – puściłem ją…. Hehe, ale dopiero wtedy, gdy zaczęła się wyrywać i ostatecznie puściłem ją w najmniej odpowiednim momencie. Za chwileczkę leżała na ziemi. Lubię patrzeć na kogoś z góry, no cóż… chociaż ona i tak była ode mnie niższa. To też coś. Mogę się dowartościować.
-Nikt nie nauczył cie manier podrzędny zwierzaczku? - zadałem pytanie nadal stojąc nad nią i nawet nie myśląc nad podaniem jej pomocnej ręki. A niech sobie leży. Niby nie powinno kopać się leżącego, ale niektóre karty na zbyt wiele sobie pozwalały i czasami jednak trzeba postawić je do pionu. Wyciągnąłem bladą dłoń z długiego rękawa białej yukaty i za momencik zakryłem sobie usta delikatnym wachlarzem.
-Sam jesteś… zwierzaczkiem.. - warknęła cicho, jednak nawet nie próbowała spojrzeć mi w oczy. I bardzo dobrze, bo nawet nie jest tego godna.
-Nauczyłbym cie manier, ale szkoda mi czasu na coś tak bezwartościowego. - schyliłem się delikatnie, składając wachlarz i jednocześnie podnosząc nim troszeczkę podbródek dziewczyny do góry. Odsunąłem się równie szybko co przysunąłem. Nawet nie patrząc na nią dłużej – po prostu ruszyłem w kierunku swojej świątyni.- Chodź Shiro*… -zważając na jej wygląd, w którym przeważał biały od razu nadałem jej własny pseudonim. Niech się cieszy, ze jestem tak hojny i nie wymyśliłem nic głupiego. – Jak się tak będziesz pałętać sama to coś ci się stanie.

> Hikari ?<
*Shiro – po japońsku biały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz