sobota, 30 stycznia 2016

Od Hikari - Do Hotaru

Cisza. Dookoła ani jednej żywej duszy. Miejsce to już dawno ogarnął mrok. Mrok z którego już się nie wyrwie. To już jego koniec. Jeden z próżnych bogów do tego doprowadził. No cóż ja też miałam z tym coś wspólnego. Byłam jego kartą. Ale już nią nie jestem. W swoim szaleństwie bóg całkowicie się zatracił. Teraz cały kraj jest w płomieniach jego kart. Jesteśmy już całkowicie wolne. Jakie to wspaniałe uczucie - pomyślałam. Nie znosiłam tego szaleńca. Musiałam stąd odejść. Tu już nic nie zostało. Płomienie tańczące ze śniegiem zwiastowały oczywisty koniec. Zerknęłam na mapę świata. Ujrzałam wyspę na wschodzie. Było to państwo - Japonia. Zapowiada się ciekawie. Zamknęłam książkę i ruszyłam w wybranym kierunku. Najpewniej będę tam za kilka miesięcy zważając na to, że nie mam żadnych pieniędzy na podróż.
***
Wiosna zbliżała się ku końcowi. Wiśnie powoli gubiły swoje płatki po to by za chwilę zastąpić je zielonymi liśćmi. Szłam jedną z ulic w Japonii podziwiając jej piękno. Byłam tu dopiero od kilku dni, a już to miejsce mi się podobało. Możliwe, że tu zostanę na dłużej. Cieszyłam się chwilową wolnością od Boga. A potem byłabym tylko z nim przez chwilę. No cóż taki żywot karty. Przez bogów traktowani jak przedmioty. Ulica którą szłam opustoszała. Pozostałam na niej tylko ja i jakiś chłopak. Podziwiał wiśnie. Od razu rozpoznałam kim był. Bogiem. Skrzywiłam się na jego widok. Przechodząc splunęłam mu na buty. Po chwili jego ręka mnie złapała. Dostrzegłam pogardę w jego oczach.
- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i odwzajemniłam jego spojrzenie.

<Boże?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz